Action disabled: source

Mundri Okri Skag

Niedobry kot! Nie wiesz z kim masz do czynienia! - Bombur zaskoczony przy porannej przekąsce

[ur. 18 Mawag 1480 TH - ]

Tydzień po uroczystych obchodach pierwszego miesiąca mych narodzin, zgromadziła się moja rodzina i ich przyjaciele. Rodzice nadali mi imię Mundri, a następnie na ręce wziął mnie dziadek i rzekł tak: “Jesteś Mundri Okri, synem Brodriki i Argama, a zatem moim wnukiem. Wraz z całym twoim pokoleniem wzmocnisz nasz ród, podobnie jak uczynił to twój ojciec, jako i ja uczyniłem przed nim, a przede mną mój ojciec. Tworząc rodzinę, przyczynisz się do jej pomyślności.”

Tak więc już od dzieciństwa poznawałem tajniki różnych rzemiosł: tkactwa, krawiectwa oraz stolarstwa, aby w przyszłości wybudować swój dom i wszystko co do niego niezbędne.

Wiele lat później, gdy babka Asabelle poczuła, że śmierć puka do drzwi, postanowiła podzielić posiadane przedmioty pomiędzy żyjących członków rodu. Tego dnia z racji, że byłem najmłodszym prawnukiem Asabelle przekazała mi swe narzędzia wypowiadając następujące słowa: “Tymi narzędziami wybudowałam życie własne i całej mojej rodziny. Daję ci je, byś budował dla siebie i dla tych, których kochasz”. Wówczas przypomniałem sobie stare krasnoludzkie przysłowie “Tyle jesteś wart, ile twoje dzieła”. Zdeterminowało mnie to do wybrania kariery krawieckiej.

Pierwotnie swój talent rozwijałem szyjąc dla siebie luźne tuniki i długie szaty z obszernymi rękawami, zaopatrzone w liczne głębokie kieszenie w których zawsze ma przy sobie kilka niezbędnych rzeczy i …. no właśnie o tym za chwilę ;)

Pewnego deszczowego dnia, gdy przy świetle świeczki szyłem dla siebie nową jaskrawą szatę na oznakę czci mej zmarłej babki Asabelle usłyszałam szmer dobiegający z oddali. Spojrzałem w stronę kuchennego regału. Z glinianej wazy wykonanej przez mego wuja Dadrina, brata mego ojca Argama wystawał ogonek. Poczułem narastającą złość i przetarłem oczy ze zdumienia, gdy po raz kolejny spojrzałem w tamtą stronę, ujrzałem zupełnie coś innego. Co prawda nadal był to szczur w glinianej wazie, jednak w wazie, z symbolem przyjaźni.

Wówczas postanowiłem sprawdzić swe zdolność władania zwierzętami. Zaprzyjaźniłem się ze szczurem, zacząłem uczyć go różnych sztuczek i nadałem mu krasnoludzkie imię Bombur. Zdawałem sobie sprawę, że muszę się jeszcze wiele nauczyć, aby wykorzystać swój potencjał w tej dyscyplinie. Słyszałem o adeptach - Władcach Zwierząt, którzy dzięki magicznym talentom nawiązują głęboką więź z dowolnym zwierzęciem, jakie sobie wybiorą. Wuj Dadrin poznał mnie z jednym z nich, a właściwie z jedną. Była to przyjaciółka z jego lat młodości, Markika. To za jej namową, opuściłam rodzinny dom w Tansiardzie. Przez dwa ostatnie lata podróżowałam z Markiką od Tansiardy do Wyspy Trzcin na jeziorze Ban, i na północ, aż do Parlainth. To ona wprowadziła mnie w tajniki Dyscypliny i przeprowadziła ze mną rytuał awansu, a Bombur stał się mym pierwszym, prawdziwym zwierzęcym przyjacielem.

Po powrocie do domu, zimą 1502 roku nadal pracowałem w warsztacie ojca. Ale życie, dzięki Bomburowi wyglądało zupełnie inaczej. Inaczej też patrzyłem i rozumiałem wszystkie domowe zwierzęta, koty, psy, muły a nawet dzikie ptaki, które miały swoje gniazda pod dachem szopy. Bombur zręcznie przynosił mi igły i nici, a nawet pomagał przytrzymać połacie sukna, nad którymi pracowałem przy większych zamówieniach.

Daleki kuzyn mego ojca, kupiec Vorcel, poprosił mnie o pomoc w uszyciu i zaopatrzeniu w żagle jego nowego nabytku, Chmurnego śmiałka - niewielkie powietrznej łodzi, którą przewoził towary do Parlainth. Tak też trafiłem na pokład okrętu, służąc załodze swymi umiejętnościami i magią adepta, gdyż wiele gryzoni ukrywało się w workach, sakwach, skrzyniach i beczkach, jakie zalegały na dolnym pokładzie. Tak też poznałem grupę adeptów, pracujących dla Vorcela z którymi los splótł ścieżki moje i Bombura…

mundri/historia.txt · ostatnio zmienione: 2018/01/21 19:45 przez gerion
[unknown link type]Do góry
Magus RPG