Action disabled: revisions

Śmierć Therze! cz. 1

1 grudnia. Powoli chciałem przygotować tło i okoliczności pod wymarsz wojsk Nedena i atak na therańskiego behemota. Jednakże w życiu prywatnym bohaterów graczy również działo się wiele, stąd postanowiłem podzielić wydarzenia z Preludium Wojny na dwie sesje. Poniżej fabularyzowany opis wydarzeń z pierwszej z nich.

10 Veltom (luty) 1508 TH, perfumeria Bakari

Gort musiał przepychać się przez liczne grono klientów zgromadzonych w sklepie Bakari Sarafica. Ona sama stojąc przy niewielkim pulpicie prezentowała jakiemuś szlachcicowi jeden ze swoich zapachów wyprodukowanych w jej perfumerii. Gort ustawił się tak, rozdając kuksańce potajemnie, by jej wzrok nie mógł go ominąć. Skinęła mu głową i wezwała pomocnice do obsługi klienta. „Jak się masz Gorcie?” - przywitała się uprzejmie. „Interesy cię do mnie sprowadzają czy inne okoliczności?”. „Chciałem kupić perfumy. Wyjątkowe, na wyjątkową okazję” - uśmiechnął się Gort. „Wyjątkowe to są Szafiry Nocy… tylko sto buteleczek tych perfum oferuję na sprzedaż.” „A cóż takiego w nich wyjątkowego?” - zagadnął wojownik. „Zostały wydestylowane i rozlane dokładnie w noc, kiedy theranie zamordowali naszego króla Varulusa. Każda buteleczka ma srebrną tabliczkę, która upamiętnia to nieszczęśliwe wydarzenie. A zapach…” „Zapewne niezrównany. Ile kosztuje to dzieło sztuki perfumiarskiej?” - przerwał. „Osiemdziesiąt złotych brazów” - bez wahania odparła Bakari. „W takim razie poproszę dwie i dodaj również jakieś szlachetne opakowanie, wkrótce uroczystość na której chciałbym je wręczyć” - skłonił się. „Poza tym jutro mam prywatną audiencję u króla Nedena i rozumiesz…” Bakari uniosła brwi w zadziwieniu. „Chciałbym cię poprosić o przysługę wobec tego, pójdź proszę za mną do wytwórni.” Gort uprzejmie jej towarzyszył. Przechodzili długim korytarzem, wśród pięknej i egzotycznej roślinności, i mnóstwa świetlnych kryształów utrzymujących jasność w oranżeriach. W jednej z komnat Bakari podeszła do ogromnej witryny i wyjęła stojak z dwunastoma niewielkimi buteleczkami. Wypełniał je zielonkawo-złocisty, opalizujący płyn. Gort przez moment przypomniał sobie losy niepachnidła i zmaganie się Gandawiela z Yacusem. „To mój nowy perfum, na razie w fazie koncepcyjnej. Gdybyś mógł wziąć jedną buteleczkę i używać tych perfum przez jakiś czas. A zwłaszcza na audiencji. Opowiedz mi proszę, czy zapach jest miły po długim używaniu i czy inni zwracają na niego uwagę? Bardzo cię o to proszę.” Gort zgodził się bez wahania i schował perfum do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Skłonił się dwornie i ucałował dłoń Bakari, po czym odprowadził ją do sklepu.

11 Veltom (luty) 1508 TH, prywatne komnaty Nedena

Audiencja u króla był krótka i konkretna. Widzieli wcześniej grupy adeptów, które opuszczały królewskie komnaty. Znaczyło to, że Neden zaczął wydawać rozkazy. W komnacie audiencyjnej zebrało się większe grono. Dollas - królowa matka siedziała po prawicy Nedena. Kanclerz Wishten, Tholon Elcomi i Rozko Krnąbrny również zasiadali przy stole. Rozpoznali również starego J'rolla i panią generał Foellerian. W podobnym gronie spotkali się zaraz po śmierci króla Varulusa. Nie znali tylko jednej postaci, dobrze ubranego krasnoluda w średnim wieku z długimi włosami swobodnie opadającymi na ramiona. „Generał Ambasador Tramon, szef Korpusu Dyplomatycznego JKM.” - przedstawił nieznajomego Wishten. Zabrał głos Tholon Elcomi: „Szanowni. Przybyliście tu, ponieważ jego wysokość Neden pragnie wam podziękować za poświęcenie i służbę dla krasnoludów, Throalu i w szczególności dla Domu Avalus i królewskiego rodu. Za to co uczyniliście przyczyniając się do pochwycenia i osądzenia morderców naszego ukochanego władcy Varulusa III. Nic nie wynagrodzi waszej gorliwości i dociekliwości prawdy, a także oddania dla dobrej sprawy. Przyjmijcie jednakże te oto weksle królewskie każdy na kwotę 3 tysięcy srebrników. Niech wesprą was i wasze rodziny. Przyjmijcie również zaszczyt służby w gwardii honorowej jego wysokości Nedena. Wkrótce król wyruszy na pokładzie Chwały Throalu, galeonu który za waszym udziałem został odnaleziony, na wyprawę karną, by ukrócić therańską bezkarność. Zostańcie więc w Throalu w pełnej gotowości i czujności i zachowajcie tę wiadomość dla siebie. Ramię Throalu zostało już zmobilizowane i wkrótce będzie gotowe do działań, prawda pani generał?” - to Tholon przerwał i spojrzał na krasnoludzką wojowniczkę. Foellerian skinęła głową: „W rzeczy samej Tholonie”

„Czy wasza wysokość dysponuje planami twierdzy Thern?” - zagadnął Dhali. „Przekazałem nasze szkice z inflitracji behemota Oku Throalu…” J'role odchrząknał i znacząco spojrzał na Foellerian.„Potwierdzam” - odparła krasnoludka. „Jako zwierzchniczka sił zbrojnych i Oka Throalu otrzymałam wasze raporty i szczegóły Triumfa. Dokładne rozkazy zostały przekazane najemnym kompaniom orków i wkrótce w sztabie będziemy rozważać plany oblężenia.” Nieoczekiwanie zagadnął generał Tramon: „Zadziwiające umiejętności mości Dhali Dermul. Szczerze polecam kontakt do czcigodnego Oergesola, dowodzącego Korpusem Ekspedycyjnym JKM. Z całą pewnością wasze umiejętności byłyby nieocenione. Tak potężnych adeptów i zdolnych wywiadowców potrzebuje nie tylko Oko Throalu. Z całą pewnością zarekomenduję waszą drużynę do Korpusu…”

Po wyjściu z komnat rozdzielili się. Kiro popędził wprost do biblioteki, bo miał ją pod nosem. Gort i Dhali udali się do Abgara zapytać o zdrowie Belori. Czarodziej jendak siedział sam w domu jak na szpilkach. Belori właśnie rodziła swego pierworodnego. I strzegli jej głosiciele Garlen pilnując by wszystko poszło pomyślnie. „Szwagrze, pewnie wkrótce opuścimy Throal. Sprawy królewskie. Dbaj o moją siostrę należycie”- dodał Gort. „Gdybyś mogł wskazać kogoś w Wielkiej Bibliotece, kto z właściwą gorliwością zbadałby nasze magiczne znaleziska i znał się na militariach?” Abgar długo milczał. „Frangir Pavas. Idzcie do niego. On lubuje się w militarnych kwestiach i jest świetnym historykiem”.

Kiro w tym czasie negocjował już z Gungierm. „Po starej przyjaźni. Zobacz to jest magiczna kukiełka. Potrzebuję tyle informacji ile tylko zdołasz zebrać. Cokolwiek, poszlaki, wskazówki, nazwy, miejsca. Wiesz ile trzeba starań by dojrzeć sens w magicznym wzorcu i połączyć go z wiedzą o przedmiocie? Zostawim ci lalkę i królewski weksel. Zatrudnij tylu archiwistów ilu trzeba i daj mi wskazówki. Nie zawiedź mnie Gungirze.” Krasnolud uśmiechnął się pod nosem. „Postaram się. To niezły staroć. Nie będzie łatwo.”

Wedshel w korytarzach Bazrata, posiadłość Mefrahów

„Oj i widzisz Dhali. Ten zręczny rysownik odwzoruje wszystkie szczegóły naszych tarcz. Jutro dostarczymy je Frangirowi i zlecimy badania, a teraz muszę cię pożegnać bo spieszę do Bakari.” - mrugnął porozumiewawczo do Zwiadowcy. Dhali opuścił posiadłosć Mefrahów i z ulgą zdążał do Ystane w głąb Throalu, odwiedzić rodzinę i spojrzeć jak się urządzili. Godzinę później zaczepił go ktoś w tłumie krasnludów.„Dhali! Druhu! Co za spotkanie!” - ogolony krasnolud z czarną splecioną brodą i płaszczem zwieńczonym ptasimi kośćmi wolno zmierzał w kierunku Dhalego. „Donovan Navsar! Mój ulubiony Ksenomanta!” - Dhali nachylił się i uściskał krasnoluda. Ucieli sobie dłuższą pogawędkę w pobliskiej karczmie. „Powiadasz że jak się zwał? Challaden? Z Travaru mówisz? I kazał mnie pozdrowić? Psia krew, nie pamiętam nikogo takiego!” - dziwił się Dhali. Po rozstaniu z Donovanem poszedł szukać dobrej stolarni. Chciał sprezentować bratu kołyskę na ślubny prezent.

Perfumeria Bakari

Bakari była zachwycona. „Zaiste mam u ciebie dług Gorcie. Cieszy mnie to co powiadasz. Wskzauje mi to dobry kierunek w mojej pracy. Przyjdź pojutrze, chciałabym porozmawiać o interesach” - dodała lekko się czerwieniąc. Gort jak zwykle dwornie się zachowywał. Pożegnawszy perfumiarkę udał się do znanego warsztatu kamieniarzy. Miał w głowie pomysł na prezent dla siostrzeńca, na dzień nadania imienia, które zapewne niedługo nastąpi. Mistrz warsztatu, Zebras pochwalił pomysł Wojownika. Podjął się skopiowania kamiennych figurek Pasji dla małego Modruka…

12 Veltom (luty) 1508 TH, Wielka Biblioteka

Frangir Pavas był zachwycony, oglądał szkice z zainteresowaniem. „Chętnie podejmę się tego wyzwania, piękne okazy starożytnej broni. Niesłychane wykonanie szczegółów. Nie dziwię się że są magicznej natury. Nie wiem ile czasu nam to zajmie i jakie informacje wydobędziemy z archiwów, ale zadanie jest godne poświęcenia czasu.” - dodał. Gort za bardzo się nie targował. „Wyślij do mnie gońca z wieściami jeśli coś odkryjesz. Wszelkie koszty pokryję z nawiązką.” Dhali twierdząco pokiwał również głową i zapytał: „A wiedzą o smokach kto się może pochwalić największą? Wiecie może Frangirze?” Krasnolud zastanowił się: „Mistrz Merrox zapewne, lecz niestety rzadko się tutaj pojawia. Komnaty rejestrów są coraz mniej dostępne dla postronnych, a sam Merrox niechętnie się widuje nawet z najbliższymi..” „Ja wiem, kto mógłby ci pomóc.” - do komnaty wkroczył starszy krasnolud dziarskim krokiem, taszcząc ogromne zwoje pergaminów. „Thom Edrul” - skłonił się nisko. Gort uprzejmie odkłonił, poznał szefa swojej siostry. Dhali również go poznał. Słynny autor „Stworów Barsawii” we własnej osobie. „Polecam wizytę u smoka Vasdenjasa. To życzliwy i uprzejmy smok, zadający się z dawcami imion. Jeśli twoja historia go na tyle zainteresuje by poświęcić ci uwagę to kto wie…kto wie?” - dodał. „A gdzie panie Edrul mogę znaleźć Vasdenjasa?” - niecierpliwie dopytywał Dhali. „Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Smoki nie życzą sobie by rozpowiadać o miejscach ich odpoczynku panie Dermul. Ale jeśli zasłużycie się w misjach dla Wielkiej Biblioteki, skłonny jestem zaryzykować i zdradzić co nieco.” - odparł Edrul z dobrotliwym uśmiechem i się oddalił.

13 Veltom (luty) 1508 TH

Kiro z zadowoleniem oglądał grzechotkę, nad którą spędził ostatni wieczór i noc. Wyszła przepiękna i maleńki Modruk, syn Belori i Abgara na pewno będzie się chętnie bawił. Obejrzał też ponownie zestaw magicznych dłut, Błogosławieństwo Upandala. Wydał na nie trzy setki srebrników u Bucyfała, ale było naprawdę warto. Myślał teraz nad czymś co mogłoby przydać się Finwisowi i Kidiris. W Stolarni Var'jana w Wielkim Targu, za bezcen dostał odpadki drewna z których wykonał grzechotkę. Wyobraził sobie lampę z drewna z osadzonym świetlnym kryształem.. Tak, to będzie dobry ślubny prezent.

Perfumeria Bakari

Bakari spoglądała na Gorta spod długich rzęs. „To naprawdę uczciwa propozycja. Mówisz że macie w Urupie trzy faktorie. Może więc zainwestuj wspólnie ze mną w jedną, małą perfumiarnię i wygospodaruj trochę miejsca w jednym budynku? Moglibyśmy rozpoznać rynek i sprawdzić czy jest poput na throalskie perfumy tam? A zyskiem sprawiedliwie bym się dzieliła z tobą po połowie?” Gort rozważał. Wcześniej długo rozmawiał z ojcem na ten temat. Drisam skwitował, że jest on na tyle dorosły by samodzielnie podejmować decyzje co do swoich finansów. Więc w zasadzie miał wolną rękę. „A koszty?” - zapytał - „Bierzesz pod uwagę, że opłacenie karawany i zapewnienie jej ochrony podczas długiej podróży do Urupy, jest bardzo kosztowne?” Bakari zripostowała - „Biorę. Natomiast wysłanie jednego kuriera, z kilkudziesięcioma buteleczkami perfum, ot chocby na doczepkę do innych karawan. Jes o niebo tańsze niż utrzymanie 30 pracowników przez dwa miesiące. Zapewnienie im posiłków i noclegów, karmy dla zwierząt i opieki nad nimi, no i serwisowania wozów, bo jak rozumiem o podróży rzecznej możemy zapomnieć?” To był celny argument. Gort przez chwilę zaczął kalkulować…„Zgadzam się. Przygotuj umowy, jutro je podpiszę i zapraszam cię na kolację. Powinniśmy to uczcić dla dobrego prospektu.”

14 Veltom (luty) 1508 TH, wewnętrzne miasto Ystane

Pierwszy raz w życiu Kiro przekroczył bramy Ystane. Dhali zaprosił go w odwiedziny. Miasto istotnie robiło wrażenie. Ogromna jaskinia, której końca nie było widać, sklepienie jaśniejące setkami kryształów świetlnych i szerokie, gładkie aleje zbiegające się hen daleko na centralnym placu miasta. Stali na środku alei Kupieckiej. Po prawej stronie, wysoka na cztery piętra kamienica budziła prawdziwy zachwyt. Parter stanowił przestronny sklep z dwoma wejściami. Osobne drzwi wiodły na klatkę schodową prowadzącą przy skrajnej ścianie kamienicy. Dhali go prowadził. Budynek zamykał w swym wnętrzu obszerne podwórze. Dhali wyliczał wszystkie zalety. „Na każdym piętrze po 6 pokoi. Razem to 18 komnat które można swobodnie zagospodarować. Cały parter zajmuje sklep, warsztat i magazyny. Zapraszam, Kiro - to mój gabinet, a za tymi drzwiami moja pracownia. Rozgośćmy się…” Nim zdążyli usiąść do komnaty weszła matka Dhalego. „Synu, był tu wczoraj twój przyjaciel z Travaru, niejaki Challaden. Spieszył się bardzo i nie mogąc cię zastać zostawił szkatułkę z jakimiś dokumentami dla ciebie. Prosił bym przekazała, że to istotne. Proszę, to szkatułka i kluczyk.” Kiro badawczo spojrzał na Dhalego… Pospiesznie otworzyli drewniane pudełko i wyciągnęli pergaminy. Dokumenty zapisane różnym charakterem pisma, różna datowane. R'ahna usiadła przy nich i zaczęła również je przeglądać. „Wygląda na therańskie raporty siatki szpiegowskiej?” - zastanawiał się Dhali. „Czy ten twój przyjaciel z Travaru, raczej nie był agentem wywiadu generała Nikara?” - głośno zastanawiał się Kiro. „Rosły ork, faktycznie mówił z dziwnym akcentem z południa. Zaraz opiszę ci go dokładniej” - dodała matka. Dhali postanowił czym prędzej skontaktować się z Okiem Throalu. W Ystane było miejsce, gdzie mógł to uczynić. W karczmie Wesołego Jorga, w pewnych godzinach zawsze przebywała Hvitzirk Pelenda, krasnoludka z Ystane, szefowa komórki Oka w tym mieście. Pośpieszył więc z Kiro by ją tam spotkać i omówić sprawę.

Nie omieszkali też zbadać astralnie przedmiotu, choć niczego podejrzanego nie odkryli. Za to Kiro dostrzegł astralnego ducha leniwie myszkującego po komnatach Dhalego. Zorientował się że więcej takich bytów przemierza domy i ulice Ystane. Było to ze wszech miar podejrzane.

Hvitzirk była pucułowatą, jasnowłosą adeptką Złodziejem. Wysłuchała Dhalego i żywotnie zainteresowała się sprawą. Te dokumenty mogły mieć szczególne znaczenie dla sprawy mordu na Varulusie. Stawiały w wątpliwość udział Durvigiusów i potwierdzały ich wrogość wobec Thery. Pożegnawszy się czym prędzej pognali do domu Dhalego. Jutro Finwis miał weselisko, a oni byli zupełnie nieprzygotowani. Rodzina Dhalego już dawno opuściła dom i udała się do Wielkiego Targu, droga przez Sale Throalu miała im zająć 12 godzin. Na szczęście Kiro znał zaklęcia, które pomogły im skrócić ten czas.

Gort odsunał pusty kielich i wytarł wąsy w białą chustkę. „Rad jestem, że tak nam się sprawy ułożyły. Dokumenty złożymy w magistracie u kancelisty, wyślę rano posłańca. Z najbliższą wyprawą pchnę też umyślnego, żeby uporzadkował jedną z faktorii i porzysposobił do założenia sklepu z perfumami. Oceniam to na nie więcej niż 10 tysięcy. Kosztami się podzielimy już po zakończeniu pracy, kiedy dostanę szczegółowy rachunek. Co powiesz moja droga, na częstsze spotkania przy kolacji? Moglibyśmy omawiać wspólne plany na przyszłość naszego biznesu. A może i bliżej się poznać i zaprzyjaźnić?” Bakari roześmiała się uroczo odchylając głowę do tyłu. Gort był całkowicie rozbrojony i w tej chwili mógłby ją poprosić o rękę gdyby zechciała. „Rozważę twoją propozycję Gorcie Mefrahu. Miło jest spędzać czas w twoim towarzystwie.”

15 Veltom (luty) 1508 TH

Dhali padł na łóżko nie czując obolałych stóp. Tańczył całą noc, na weselu Finwisa. Uroczystość udała się nadzwyczajnie. Goście byli zadowoleni, a Finwis i Kidiris szczęśliwi. Odepchnał na brzeg pijanego w sztok wietrzniaka. Kiro coś mamrotał przez sen. Dał popis swojej magii, ale jak już przesadził z winem zaczął naprawdę szaleć, wprawiając w zachwyt wszystkie dzieciaki zebrane na imprezie. Popatrzył na przyjaciela, okrył go z troską kocem i przeniósł na posłanie, które zazwyczaj zajmował kot Wershaliji - obecnie buszujący po warsztacie w Ystane. Nim zasnął, pomyślał o Donovanie, który obiecał mu przysługę - wysłać ducha służebnego który wytropiłby właściciela szkatułki z therańskimi dokumentami. Ale to dopiero za kilka dni.

18 Veltom (luty) 1508 TH

Zwiadowca usiadł na ławie i przedstawił Gortowi swoją uczennicę. „To jest Noviris Jutrzenka, zwiadowczyni z drużyny kopijników Tytana Siwobrodego. Adeptka 5 kręgu. Obiecała nam pomóc w twojej sprawie”. Orkowa dziewczyna była dość niska i drobna jak swój ród, ale i tak przewyższała Dhalego o półtorej głowy. Miała ciemną, szarobrązową skórę i orzechowe wielkie oczy. Czarne włosy zaplecione w warkocze misternie zawinęła w kok. Jej ciemną twarz zdobiły białe i niebieskie pręgi farby. „Pytałeś wojowniku o Gondarra Podstępnego. Czy wiem gdzie obecnie przebywa?” Gort kiwnął głową. Noviris chwilę milczała, jakby nasłuchując i zastanawiając się. „Na południowy wschód od Tylonów, jakieś półtora dnia jazdy, są wysokie wzgórza porośnięte żelazną trawą. My zwiemy te wzgórza siwymi pagórkami, bo w porze suchej trawa przybiera tam biały kolor. Tam właśnie jest Gondarr. Leży w mogile pod jednym ze wzgórz na kurhanie, wraz z częścią swoich wojowników. Zeszłego lata stracił tam życie w walce z najmnikami króla Throalu. Czy to cię zadowala Gorcie?” Gort sięgnał za pazuchę, wyjął sakiewkę i odliczył pięć złotych brazów.

20 Veltom (luty) 1508 TH

Mały Modruk darł się w niebogłosy. Dorośli wręcz przeciwnie, śmiali się radośnie poklepując po plecach i życząc Belori i Abgarowi jak największej pociechy z maleństwa. Kiro fruwał żonglując płomieniami, a Dhali usiłował zagłuszyć wszystkich potrząsąjąc drewnianą grzechotką. Dzień Nadania Imienia, był jednym z najwazniejszych świąt w życiu każdego Dawcy Imion. Godnie go więc uczcili w komnatach Abgara, świętując do późna.

21 Veltom (luty) 1508 TH

Kiro i Dhali z nikłą nadzeją opuszczali sale Elcomich. Spędzili z Tholonem długą rozmowę. Fakt, że Thera usiłowała się z nimi porozumieć, przez niejakiego Challadena, który - jak wyśledził duch - teraz przebywał na kamiennym statku, fakt, że Durvigiusowie byli dysydentami z Vivane, jasno przemawiały za tym, że to jednak nie Imperium stało za śmiercią Varulusa, a jakaś trzecia siła próbowała skłócić obie potęgi imając się tak niecnych metod. Tholon wyglądał na szczerze przejętego. Obiecał spotkać się z władcą i zwierzchnikami Oka Throalu, by na nowo wszcząć dalesz śledztwo. Obawiał się gniewu Nedena, gdyż król wydał już rozkazy wymarszu i dzisiejszej nocy, połowa armii miała opuścić wewnętrzne królestwo i w pełnej gotowości wymaszerować Traktem ku Ardanyan. Tholon przyrzekł omówić tę kwestię z królem przy najbliższej sposobności. Wędrując korytarzem Bodal, w kierunku Wielkiego Bazaru, byli pewni, że taka sposobność szybko nie nastąpi. „Zakupię środki lecznicze, których nam brakuje” - smutno skwitował Kiro. „Na wyprawie na pewno nam się przydadzą. Skoro rano mamy wziąć udział w tym marszu chciałbym się nieco przygotować i spędzić noc na medytacjach.” Dhali badawczo spojrzał na przyjaciela: „Myślałem o tym również. Do zobaczenia zatem przy bramach Throalu o świcie”.

kampania_2014/smierc_therze_i.txt · ostatnio zmienione: 2017/12/10 14:59 przez gerion
[unknown link type]Do góry
Magus RPG