Action disabled: revisions

To jest stara wersja strony!


Sieć spisków

09.10.2019 Pisząc to z perspektywy kilku tygodni, sesja była takim pretekstem do czegoś dłuższego. Założyłem sobie pewną intrygę, analizując postępowanie bohaterów i kluczowych stron konfliktu. Wziąłem pod uwagę znaczenie bohaterów i ich rozwinięty (lub nie) system powiązań rodzinnych. Ciekawe co z tego wyjdzie

12 Charassa 1509 YH, Throal, korytarz Bazrata, mieszkanie Dhalego i Kiro

Poźnym popołudniem, gdy Kiro wrócił z Wielkiego Targu, spotkali się we trójkę w starym mieszkaniu Arketa. Dhali myszkował po izbie. Na środku podłogi ułożył stos przedmiotów. „Gort, chciałbym te magiczne, wartościowe rzeczy zostawić u ciebie. Smoczą zbroję, srebrną tarczę, dokumenty no i pieniądze. Nie czuję się tutaj zbyt bezpiecznie, a wiem, że wasze zabezpieczenia są o wiele bardziej pewne.” „No to chodźmy od razu! Pogadamy, posiedzimy, teraz jesteśmy prawie sąsiadami!” - zażartował sobie Gort.

Dhali zaczął zwijać nowe dywaniki i rozsypywać cienką warstwę żytniej mąki na kamienną posadzkę, potem delikatnie ułożył dywaniki na powrót. Kiro dziwnie się temu przypatrywał. „Po co to robisz?” - zapytał. „Dla bezpieczeństwa. Potencjalny złodziej zostawi tu swoje ślady a ja go wytropię, dopadnę i odzyskam łup. Proste? Ponadtwo musze jakoś wykombinowac tu dobrą skrytkę. Mam dwie nowe skrzynie z naprawdę dobrymi zamkami. To wszystko chciałbym zostawić u Gorta.” Obaj przyjaciele spojrzeli po sobie skonfundowani nagłą obsesją Dhalego. „A gdzie Lia?” - zapytał Gort na odchodnym. „A włóczy się gdzieś po Królewskim Bazarze.” - odparł Dhali.

Godzinę później, posiadłość Mefrahów.

„Zacnie to wygląda z tymi schodami, galeryjką i osobnym wejściem.” - podziwiał Dhali. „A co! Porządna krasnoludzka, kamieniarska robota!” - Gort rzucił z dumą. Wyjął klucz i otworzył mocne, dębowe drzwi. W przedsionku siedział młody krasnolud, na widok Gorta wstał nieco przestraszony. „Jakieś polecenia panie Gorcie?” - skłonił się nisko. „Coś się działo Glauku?” - zapytał Gort ściągając płaszcz i wręczając go słudze. „Pani Bakari prosiła bym cię wezwał pilnie do niej, jak tylko przyjdziesz. Orwerta i Fukari, obie z rekomendacjami kuzynki twej matki, od dzis zostały zatrudnione do opieki nad dziećmi. Wulfo nie miał żadnych zastrzeżeń…” Gort poklepał młodzieńca po ramieniu. „Przynieś nam z piwnic ojca dużą butelkę brandy.” - rzekł do Glauka, a sam poprowadził przyjaciół do niewielkiego, ale gustownie urządzonego gabinetu.

Rozświetlił dotykiem kilka kryształów, ściągnął buty i rozsiadł się na wygodnej sofie. Dhali i Kiro przysiedli się obok, czekając aż Glauk napełni im szklanice i wyjdzie. „No, to wy sobie tu posiedźcie a ja pójdę po moją żonę. Niech was zobaczy i uściska.” Chwilę później Bakari weszła do gabinetu. Wyglądała o wiele lepiej niż w ostatnich dniach ciąży. Miała na sobie tę samą zieloną suknię, w której ją widzieli po przybyciu z Darranis, dobre pół roku temu. Przywitała się z Kiro i mocno uściskała Dhalego, parskając śmiechem na jego nową, spaloną fryzurę. „Mój drogi..” - zaczęła od razu - „miałabym prośbę do ciebie. Potrzebuję, żeby ktoś, najlepiej ty, udał się do Jerris. Dostawy płatków róż spóźniają się coraz bardziej, a jakość tego co otrzymuję odbiega mocno od przyzwoitości. Jeśli nie otrzymam towaru do końca miesiąca Mawag, to skończą mi się zapasy i nasze interesy w Urupie będą mocno zagrożone. Nie będziemy mieć z czego produkować perfum. A w dwa miesiące z okładem nie załatwię nowych dostawców… Byłbyś tak miły, Gorcie?” Krasnolud uspokajająco kiwnął głową. „Póki co to trzymają nas tutaj sprawy Dhalego. Kwestia jego pochodzenia i takie tam… Ale obiecuję, że wyruszymy jak tylko czas nam pozwoli. Póki co, ślij listy, żeby nie odkładać tego w nieskończoność…”

Gdy zostali sami, wrócili do sprawy dziedzictwa Dhalego. Długo rozważali różne opcje. Jaki interes miałby Fagael, by tak podzielić rodzinę? Co więcej, ponoć złożył dokumenty w magistracie, gdy Dhali jeszcze nie wyruszył do Przyczółka, a więc podczas jego obecności! Nie zdradził się z tym ani słowem, gestem, czy zachowaniem. To było dla nich dość podejrzane, a Dhali wręcz był przekonany, że stoi za tym jakiś spisek. Snuł podejrzenia, że być może agenci jakiejś siły rozpostarli sieć intryg. Nie widział natomiast w tym głębszego sensu i przyczyny…

„Chodźmy do Yistane, do waszej kamienicy!” - w końcu zakomenderował Gort. Kiro go natchnął pewną myślą. Yistane słynęło z dziwacznych przejawów magii i sporej ilości duchów, jakie nawiedzały okolicę, lub wręcz zamieszkiwały w różnych częściach miasta. Gort ze swymi ksenomantycznymi talentami postanowił praktycznie podejść do prawy. To duch Wojownika i drzemiącej w nim magii domagał się aktwyności i działania praktycznego. Nawet się nie zastanowił, jak obie Dyscypliny płynnie łączą w nim swą magię i potrzeby.

Późna noc, Yistane, kamienica Dermuli

To była długa rozmowa między oboma bracmi. Finwis wyraźnie tęsknił za Dhalim. Było trudne dla niego zaakceptowanie rozbitej wspólnoty rodzinnej. I choć przez długie lata uważał młodszego Dhalego za dziwaka i wrzód na dupie rodziny, teraz, po tym jak nieżyjący ojciec pozbawił go wszelkiego majątku, czuł się winny. I bardzo chciał te winy odkupić. Dhali wręcz musiał upewniać się magicznymi talentami, że Finiws jest szczery, że prawdziwie żałuje i chce, by Dhali i Kiro wrócili do kamienicy, znów zajęli swoje pokoje i mieszkali tu wraz z jego rodziną. Tym bardziej radował się i dzielił z Dhalim nowiną, że jego małżonka, Kidiris spodziewa się dziecka!

Gort i Kiro opuścili ich komantę, pozwalając w spokoju omówić prywatne sprawy. Gort zaś wybadał astralną przestrzeń. Dostrzegł okazję. Wyrysował magiczne znaki na podłodze, przywabił duszka i wdał się z nim w długą rozmowę. Wypytywał o szczegóły odejścia Fagaela. Duszek był rozgarnięty. Opowiedział mu wiele szczegółów. Co więcej, zaproponował umowę, za wymianę prawdziwych imion był gotów na dłuższą współpracę. Jednak przezorny Gort odmówił. Zdawał sobie sprawę, że może mieć wiele korzyści ze służebnego ducha, jako adept Ksenomanta. Ale wielkrotne przyzwanie tego samego ducha sprawiało, że rósł on w siłę i moc. A tego, póki co, chciał uniknąć.

Przeszukiwali dla pewności wszystkie pomieszczenia. Dziwiła ich ilość świec, ale Finwis mówił, że ostatnio mieli plagę uszkodzonych świeltnych kryształów. To Kidiris zamówiła gdzieś w Wielkim Targu hurtową dostawę. Całą czwórką badali pomieszczenie za pomieszczeniem. Wcześniej, w prywatnej komnacie Finwisa odkryli truciznę! W wielkiej butelce brandy, w jego prywatnej witrynie, dostrzegli magiczną substancję, któej być tam nie powinno! To ich zaalarmowało.

Finiws nie wyglądał dobrze i mówił o swym kiepskim stanie od kilku tygodni. Kiro oczyścił jego organizm mocami Garlen. Ale zakazali mu picia tego trunku. Podejrzana też wydała im się sprawa kryształów. Gdy Kiro je obejrzał, definitywnie stwierdził fizyczne uszkodzenia. To dało im wiele do myślenia.

„A gdzie jest Kidiris?” - zapytał Dhali brata. „WYjechała. Wiesz, to początek ciąży. Pod koniec zeszłego miesiąca. Postanowiła, że odwiedzi tam rodzinę, nim brzuch zacznie jej przeszkadzać w jakiejkowliek podróży. Wziełą za sobą obu braci i ochronę jej ojca, więc czuję się spokojny.” Dhali się zastanawiał. „A jak tobie idą interesy?” „Całkiem znośnie. Przeniosłem tu wszystko jak widzisz. Warsztaty, pracowników, wszystko. Dom w Wielkim Targu być może sprzedamy. Kidiris nalega, ja się waham, ale ponoć teść miałby dobrego kupca… sam nie wiem jeszcze. A moje interesy? Cóż, muszę ci wyznać, że nadal handluję z Magnusem Oldaricem z Darranis. Świetnie płaci i co rusz przysyła zamówienia. Widziałeś skrzynie z chodakami? 300 sztuk, wszystko dla niego…” Gort się wtrącił czerwony na twarzy. „Z kim handlujesz? Z Oldaricem? Przecież to agent i konfident Thery?!” - spojrzał ze złością na Dhalego. Ten poważnie pokiwał głową. „Mówiłem ci bracie odpuść. To są poważne sprawy. Nie igra się z ich agentami. A to potwierdzona sprawa przecież. Pamiętasz co z matką znaleźliśmy?” „Ale on został odsunięty i ukarany! Teraz ma status obywatela Darranis i tam się przeniósł. I całkiem poważnie podchodzi do interesów. Poza tym pomógł mi podpisać kontrakty z innymi szacownymi obywatelami tego miasta. Sepultiusem Farthilis i Vulfio Szary! Dzięki tem stanąłem na nogi i mogłem spłacić długi ojca!” Dhali się skrzywił: 'Dziwnie mi brzmią te imiona, zwłaszcza ów Sepultious…„ Gort trzasnął drzwiami. „Nie gadam z konfidentami” - rzucił na odchodne i pobiegł krętymi schodami na ulicę przed kamienicą. Zatrzymał się na chwilę, pokręcił głową i ruszył ku Salom Bazrata.

Dhali wzruszył ramionami i spojrzał na Kiro. „Rozważę, czy się tu przeprowadzimy bracie. Mam pewne podejrzenia. Uważaj proszę. To może być podła intryga. Zważaj co jesz, co pijesz. Nie rób nic głupiego. Ja zabieram te świece z buduaru Kidiris. Nie wiesz skąd je kupiła?” Finwis rozłożył ręcę - „Jakiś kontrahent jej ojca z Wielkiego Targu, z alei Świec. Ale szczegółów nie znam”. „Nieważne” - chrząknął Dhali - „mamy skrzynie z wybitą marką i nazwą rzemieślnika. Znajdę. Dbaj o siebie bracie” - uściskał Finwisa - „Rozumiem, że możemy tu przenocować? Nie chce mi się wracać do mieszkania po Arkecie teraz.” Finwis ochoczo pokiwał głową.

13 Charassa 1509 YH, Throal, korytarz Bazrata, posiadłość Mefrahów

„Czy coś więcej moglibyśmy zrobić Wulfio?” - Gort przygryzł wąsa z nadzieją patrząc na starego weterana. „Owszem, możemy zatrudnić więcej profesjonalnych ochroniarzy, byłych agentów i tak dalej, ale to zakrawa o przesadę i rodzi koszty. I tak nie będziemy przygotowani na każdy scenariusz.” Gort pokiwał głową. „Panie Gorcie, przyszli Dhali i Kiro…?” - młody Glauk uchylił drzwi od komnaty w której rozmawiali. „Świetnie, przynieś nam porządne śniadanie Glauku. Dzięki Wulfio, wracaj do swych obowiązków.”

Przy śniadaniu uradzili, że najlepiej świece zanieść do Cechu Alchemików. Tak też zrobili. Powołali się na swe znajomości z Chrocusem, mistrzem Gildii Alchemików JKM. Krasnolud, który ich obsługiwał był bardzo uprzejmy. Jednakże 3 tygodnie oczekiwania były dla nich zbyt odległym terminem. „A co powiesz na 3 dni?” - zagadnął Gort. „Powiem 3 tysiące srebrników.” - odparł Starszy nad alchemikami. Dhali podrapał się po odrastających na głowie włosach. Spróbował ponegocjować, ale krasnolud był nieugięty. „Zgoda.” - odparł zniechęcony. „Pójdę do domu i wrócę z pieniędzmy po południu.

Towarzyszyli mu Gort i Kiro. Dhali ostrożnie się rozglądał, ciągle miał wrażenie że ktoś go śledzi. Próbowali nawet z Kiro zastawić pułapkę na intruza, ale nic z tego nie wyszło i zmitrężyli pół dnia. Gdy wrócili do mieszkania Arketa, Dhali ostrożnie otworzył zamek. Rozejrzał się. Wszystko wyglądało na swoim miejscu. Podszedł do schodow, podniósł dywanik… na mące ktoś napisał throalskimi glifami: „Gupi jesteś!”. Parsknął śmiechem, oj ta Lia. Dziewczyny nie było w mieszkaniu, ale widział ślady jej obecności. „No cóż, pozostaje mi wziąć pieniądze i zapłacić. Kiro, czy możemy odwiedzić jutro twojego dziadka? Chciałbym mu coś zaproponować.”

14 Charassa 1509, Wielki Targ, aleja Maślana, dom Kenrona.

Hiro uważnie się przypatrywał Dhalemu. „Tak. Zgodziłbym się ciebie uczyć i przekazać wiedzę o talentach nowego kręgu. Myślę nad zapłatą. I już wiem co by mnie satysfakcjonowało. Buty tego maga, który tyle złego uczynił mojemu klanowi…” Kiro zbaraniał - „Buty Hefery?!” Dziadek pokiwał głową, odgarniając śnieżnobiałe, długie włosy. Dhali się skrzywił. „To chyba trudniejsze niż przyniesienie kryształu Solg-Far, co?” - parsknął Gort.

Wracając, zajrzeli do Emprium Bucyfała na Królewskim Bazarze. Dhali postanowił zafundować sobie kolejny amulet krwi, pochłonięcia ciosu. Uznał, że w tych okolicznościch jest szansa, że mu się przyda. Lżejszy o 100 sztuk srebra, z ciężkimi myślami wracał do Sal Bazrata.

16 Charassa 1509, Throal, Cech Alchemików

„Dobrzeście zrobili przynosząc do nas owe świece. Bez owijania w bawełnę powiem, że zawierają one dość specyficzną truciznę…” - krasnolud z cechu ALchemików badawczo na nich patrzył. „To paskudna trutka, dwuskładnikowa. Same świece, poza nudnościami i bólem głowy u co bardziej wrażliwych osób, nie wywołają większych kłopotów. Ale… ale gdy dojdzie drugi składnik, podany w jedzeniu bądź napitku, najlepiej alkoholu, oooo…. to sprawy zaczynąją wyglądać gorzej. Trucizna działa podstępnie i długofalowo. Powoduje ogólny osłabienie organizmu, coraz mocniejsze. Nawet leczone, po pewnym czasie gwałtownie wraca falą osłabienia, o ile nie odstawi się trucziny. Długa ekspozycja na oba elementy może spowodować śmierć. Po prostu ciało przestaje funkcjonować…” Dhali przełknął ślinę. „Czy taka śmierć może wyglądać na naturalną?” Krasnolud z powagą pokiwał głową. „Tak, tak być może…”

kampania_2014/siec_spiskow.1574861396.txt.gz · ostatnio zmienione: 2019/11/27 14:29 przez gerion
[unknown link type]Do góry
Magus RPG