Różnice między wybraną wersją a wersją aktualną.
Poprzednia rewizja po obu stronachPoprzednia wersjaNowa wersja | Poprzednia wersja | ||
kampania_2014:na_ryby_-_final [2020/09/17 22:05] – gerion | kampania_2014:na_ryby_-_final [2020/09/19 21:11] (aktualna) – gerion | ||
---|---|---|---|
Linia 51: | Linia 51: | ||
Gort miał już cień nadziei. Odpłynęli całkiem daleko od oświetlonej kolumny wody, gdzie therański okręt zawisł centymetry nad taflą jeziora. Ale gdy ogromna bryła lodu skuła mu nogi od stóp do pasa i obciążony półtonowym kawałem lodu zaczął opadać nad dno, stracił nadzieję na cichy odwrót. Kiro wyczuł obecność ducha wody. Ubolewał, że ten się nie zamanifestował, | Gort miał już cień nadziei. Odpłynęli całkiem daleko od oświetlonej kolumny wody, gdzie therański okręt zawisł centymetry nad taflą jeziora. Ale gdy ogromna bryła lodu skuła mu nogi od stóp do pasa i obciążony półtonowym kawałem lodu zaczął opadać nad dno, stracił nadzieję na cichy odwrót. Kiro wyczuł obecność ducha wody. Ubolewał, że ten się nie zamanifestował, | ||
- | Gdy Dhali podążył na dno za przykładem Gorta, nie czekał długo. | + | Gdy Dhali - również uwięziony w lodowej bryle - podążył na dno za przykładem Gorta, nie czekał długo. |
Kiro potem nie wiedział, czy to stres, czy łut szczęścia spowodował, | Kiro potem nie wiedział, czy to stres, czy łut szczęścia spowodował, | ||
- | Płynęli coraz szybciej, blisko dna jeziora, Drugi z żywiołaków został uwięziony w popisowym zaklęciu Kiro - Chwytająca Dłoń Ziemi. Nieborak pojawił się zbyt blisko dna, z którego wyrosła kilkumetrowa dłoń, ulepiona z jeziornego mułu. I skutecznie go uwięziła. " | + | Płynęli coraz szybciej, blisko dna jeziora, Drugi z żywiołaków został uwięziony w popisowym zaklęciu Kiro - Chwytająca Dłoń Ziemi. Nieborak pojawił się zbyt blisko dna, z którego wyrosła kilkumetrowa dłoń, ulepiona z jeziornego mułu. I skutecznie go uwięziła. " |
+ | |||
+ | Gort obserwujący wodną toń w przestrzeni astralnej dostrzegł kątem oka, jak z dłoni kiro wypada błyszcząca obręcz, które swobodnie unosząc się w toni, emanowała coraz silniejszym blaskiem, wręcz fale energii | ||
+ | |||
+ | Bransoleta dryfowała jeszcze dobre dwadzieścia metrów unoszona podwodnym prądem, nim opadła na dno. Po kilku chwilach z dna wystrzeliły pierwsze pędy trzciny, rosły w oczach, by po dziesięciu uderzeniach serca zamienić się w potężny wodorost, wypuszczający swe chwytne macki wyżej i wyżej w kierunku kamiennej barki wynoszonej przez żywiołaki ku powierzchni. Pędy ogromnej rośliny wystrzeliły ponad toń jeziora, chwytając i oplatając therański okręt, na którym Drak i Tharsulius z zaskoczeniem obserwowali przebieg wydarzeń. Żywiołaki unoszące ku powierzchni odnaleziony okręt zupełnie oszalały, zdezorientowane magią przedziwnej rośliny. | ||
+ | |||
+ | Kiro z rozwagą opóźniał swe wypłynięcie. Słyszał opowieści, że nagłe wynurzenie z głębi może nawet zabić dawcę imion. Sam nie znosił wody, nie umiał pływać. A to że znalazł się tu i teraz, i to żywy - wszystko zawdzięczał amuletom, które dostali od Brinka. Wypłynęli jakieś sto metrów od kotłującej się wody. POtężne pnącza szarpały kamienną barką na której theranie biegali jak mrówki. Drugi okręt unosił się na powierzchni zanurzony bokiem. Silne fale czasami całkiem zakrywały jego powierzchnię, | ||
+ | |||
+ | "Co teraz?" | ||
+ | |||
+ | To spowodowało błyskawiczny przechył barki. Dziób zanurkował pod wodę, a rufa wystrzeliła pod kątem 40 stopni ponad linię wody. Kiro z zacięciem posyłał kolejne wodne trąby, skutecznie niszcząc fragmenty kamienne poszycia okrętu, który nie mógł się uwolnić z pędów. trzciny. Gdy kolejne fragmenty kamiennej baty zaczęły spadać do wody, cała trójka dostrzegła jak na grzbiecie wielkiego gryfa ucieka z pokładu rosła, rogata postać. Wkrótce za nim pospieszyła cala gromada Dawców Imion, unoszona metalowymi skrzydłami. Kiro domyślił się obecności mistrzów żywiołów na pokładzie. Gdy kadłub rozpękł na pół, w niebo uniosły się przeraźliwe krzyki niewolników, | ||
+ | |||
+ | Fale na jeziorze uspokoiły się dopiero po dwóch minutach. Dhali jeszcze chwilę obserwował otoczenie dryfującej barki astralnym wzrokiem. Therane definitywnie wynieśli się na brzeg. Zagrożenie chyba minęło, nie było śladu duchów wody przyzwanych przez magów z Triumfa. Nie wypłynął również nikt z niewolników wiosłujących na kamiennym statku, którym Drak i magowie przybyli nad jezioro. Zapewne byli przykuci do swych ławek i utonęli w kilka chwil po tym, jak roztrzaskana zaklęciem Kiro bata zaryła się w gęstym mule jeziora Ban. " | ||
+ | |||
+ | Kamienny okręt theran dryfował na powierzchni jeziora. Wystawał dosłownie kilka centymetrów ponad linię spokojnej wody. Obrócony do góry dnem. Dostrzegli w oddali łódź, z latarnią na dziobie zbliżającą się w ich kierunku. Kiro rozglądał się, by zidentyfikować miejsce, w którym się znajdowali. Szukał swojej magicznej sieci, chciał ją definitywnie rozproszyć, | ||
+ | |||
+ | **20 Rua (kwietnia) 1509 TH, poranek w Czerwonym Grzebieniu, Wyspa Trzcin ** | ||
+ | |||
+ | Spali do południa. Do portu dotarli przed świtem. Snek Brink zaczepił kotwicę na jednym końcu kamiennej barki i rozwinął skośny, duży żagiel. Trójka przyjaciół leżała na pokładzie, oddychając ciężko i wpatrując się w gwiazdy. Od wschodu niebo bladło, zwiastując poranek. Snek prawie się nie odzywał. Zresztą oni również nie mieli ochoty na rozmowę. To była dziwna i trudna noc... Wpłynęli do portu wojennego i zeszli na brzeg. Dryfujący statek theran zacumował wewnętrz refselenika, | ||
+ | |||
+ | Przed południem zbudziła ich obsługa karczmy, ktoś pilnie ich poszukiwał. Gort ziewając ubrał się i wsunął mocne, krasnoludzkie buty. Otworzył drzwi i wyszedł na korytarz. Przed nim stał chudy oficer. T' | ||