Różnice

Różnice między wybraną wersją a wersją aktualną.

Odnośnik do tego porównania

Poprzednia rewizja po obu stronachPoprzednia wersja
Nowa wersja
Poprzednia wersja
kampania_2014:na_ryby_-_final [2020/09/17 22:05] gerionkampania_2014:na_ryby_-_final [2020/09/19 21:11] (aktualna) gerion
Linia 51: Linia 51:
 Gort miał już cień nadziei. Odpłynęli całkiem daleko od oświetlonej kolumny wody, gdzie therański okręt zawisł centymetry nad taflą jeziora. Ale gdy ogromna bryła lodu skuła mu nogi od stóp do pasa i obciążony półtonowym kawałem lodu zaczął opadać nad dno, stracił nadzieję na cichy odwrót. Kiro wyczuł obecność ducha wody. Ubolewał, że ten się nie zamanifestował, ale odważnie spojrzał w astral. Trzy kolejne krążyły wokół nich, jak rekiny wokół rannej foki. Gort miał już cień nadziei. Odpłynęli całkiem daleko od oświetlonej kolumny wody, gdzie therański okręt zawisł centymetry nad taflą jeziora. Ale gdy ogromna bryła lodu skuła mu nogi od stóp do pasa i obciążony półtonowym kawałem lodu zaczął opadać nad dno, stracił nadzieję na cichy odwrót. Kiro wyczuł obecność ducha wody. Ubolewał, że ten się nie zamanifestował, ale odważnie spojrzał w astral. Trzy kolejne krążyły wokół nich, jak rekiny wokół rannej foki.
  
-Gdy Dhali podążył na dno za przykładem Gorta, nie czekał długo. Lodowe więzienie raniłchłodem. Odpiął więc miecz od pleców i włożył w cios całą siłę i magię talentu jaką dysponował. Po kilku skutecznych próbach, bryła lodu pękła na pół uwalniając zmarzniętego Zwiadowcę. Gort pośpieszył za jego przykładem i wtedy jeden z duchów zamanifestował się przechodząc do fizycznego świata w postaci ogromnego konica morskiego, z paszczęką pełną ostrych zębów. +Gdy Dhali - również uwięziony w lodowej bryle - podążył na dno za przykładem Gorta, nie czekał długo. Lodowa bryła raniłchłodem. Odpiął więc miecz od pleców i włożył w cios całą siłę i magię talentu jaką dysponował. Po kilku skutecznych próbach, bryła lodu pękła na pół uwalniając zmarzniętego Zwiadowcę. Gort spróbował się również uwolnić i wtedy jeden z duchów zamanifestował się przechodząc do fizycznego świata w postaci ogromnego konika morskiego, z paszczęką pełną ostrych zębów. 
  
 Kiro potem nie wiedział, czy to stres, czy łut szczęścia spowodował, że z łatwością wyzwał żywiołaka i odpędził go mocą swoich talentów do płaszczyzny wody. Nie zdawał sobie sprawy, że mistrz Tharsulius to poczuł i się przeraził. Skoro gdzieś w podwodnym mroku jeziora czai się t'skrang zdolny odpędzać silne duchy, którym on rozkazuje... to chyba znak, że jednak warto podnieść statek wyżej i darować sobie tej nocy poszukiwania. Pewnie by tak zrobił, gdyby nie Sendaria. Jej żywiołak odkrył odsłonięty fragment statku, którego szukali od długiego czasu. Przerzucił więc uwagę na pozostałe żywiołaki i nakazał by rozpoczęły proces uwolnienia okrętu. Azim przygotował dla niego rytuał, dzięki któremu odwróciłby moc zaklęcia sprzed pół wieku i zastąpił esencję ziemi na powrót esencją powietrza... Kiro potem nie wiedział, czy to stres, czy łut szczęścia spowodował, że z łatwością wyzwał żywiołaka i odpędził go mocą swoich talentów do płaszczyzny wody. Nie zdawał sobie sprawy, że mistrz Tharsulius to poczuł i się przeraził. Skoro gdzieś w podwodnym mroku jeziora czai się t'skrang zdolny odpędzać silne duchy, którym on rozkazuje... to chyba znak, że jednak warto podnieść statek wyżej i darować sobie tej nocy poszukiwania. Pewnie by tak zrobił, gdyby nie Sendaria. Jej żywiołak odkrył odsłonięty fragment statku, którego szukali od długiego czasu. Przerzucił więc uwagę na pozostałe żywiołaki i nakazał by rozpoczęły proces uwolnienia okrętu. Azim przygotował dla niego rytuał, dzięki któremu odwróciłby moc zaklęcia sprzed pół wieku i zastąpił esencję ziemi na powrót esencją powietrza...
  
-Płynęli coraz szybciej, blisko dna jeziora, Drugi z żywiołaków został uwięziony w popisowym zaklęciu Kiro - Chwytająca Dłoń Ziemi. Nieborak pojawił się zbyt blisko dna, z którego wyrosła kilkumetrowa dłoń, ulepiona z jeziornego mułu. I skutecznie go uwięziła. "Bransoleta!" - pomyślał Kiro. Snek podarował im bransoletę, na wypadek niebezpieczeństwa. "Cóż, cztery żywiołaki i bojowy okręt theran nad jeziorem to chyba słuszny argument?" - przekonywał Kiro samego siebie. Ścągnął bransoletę i rzucił ją za siebie w otchłań jeziora. +Płynęli coraz szybciej, blisko dna jeziora, Drugi z żywiołaków został uwięziony w popisowym zaklęciu Kiro - Chwytająca Dłoń Ziemi. Nieborak pojawił się zbyt blisko dna, z którego wyrosła kilkumetrowa dłoń, ulepiona z jeziornego mułu. I skutecznie go uwięziła. "Bransoleta!" - pomyślał Kiro. Snek podarował im bransoletę, na wypadek niebezpieczeństwa. "Cóż, cztery żywiołaki i bojowy okręt theran nad jeziorem to chyba słuszny argument?" - przekonywał Kiro samego siebie. Ściągnął bransoletę i rzucił ją za siebie w otchłań jeziora.  
 + 
 +Gort obserwujący wodną toń w przestrzeni astralnej dostrzegł kątem oka, jak z dłoni kiro wypada błyszcząca obręcz, które swobodnie unosząc się w toni, emanowała coraz silniejszym blaskiem, wręcz fale energii  rozchodziły się od niewielkiego krążka żywej trzciny... 
 + 
 +Bransoleta dryfowała jeszcze dobre dwadzieścia metrów unoszona podwodnym prądem, nim opadła na dno. Po kilku chwilach z dna wystrzeliły pierwsze pędy trzciny, rosły w oczach, by po dziesięciu uderzeniach serca zamienić się w potężny wodorost, wypuszczający swe chwytne macki wyżej i wyżej w kierunku kamiennej barki wynoszonej przez żywiołaki ku powierzchni. Pędy ogromnej rośliny wystrzeliły ponad toń jeziora, chwytając i oplatając therański okręt, na którym Drak i Tharsulius z zaskoczeniem obserwowali przebieg wydarzeń. Żywiołaki unoszące ku powierzchni odnaleziony okręt zupełnie oszalały, zdezorientowane magią przedziwnej rośliny. 
 + 
 +Kiro z rozwagą opóźniał swe wypłynięcie. Słyszał opowieści, że nagłe wynurzenie z głębi może nawet zabić dawcę imion. Sam nie znosił wody, nie umiał pływać. A to że znalazł się tu i teraz, i to żywy - wszystko zawdzięczał amuletom, które dostali od Brinka. Wypłynęli jakieś sto metrów od kotłującej się wody. POtężne pnącza szarpały kamienną barką na której theranie biegali jak mrówki. Drugi okręt unosił się na powierzchni zanurzony bokiem. Silne fale czasami całkiem zakrywały jego powierzchnię, jednakże nie tonął... 
 + 
 +"Co teraz?" - zapytał Dhali dysząc, wreszcie wykrztusił wodę, która wypełniała mu płuca przez ostatnie 3 godziny. I wreszcie mógł zaczerpnąć bolesnego oddechu. Kiro się zastanowił: "Chyba mam coś na takie okoliczności.." i zaczął przestrajać matrycę unosząc się w wodzie i wystawiając łebek ponad fale wzburzonego jeziora. "To pierwszy raz, jak rzucam to zaklęcie" - dodał wypluwając łyk jeziornej wody, jakby zamierzał się tłumaczyć przyjaciołom. Obserwowali z bezpiecznej odległości jak wzbudzona magią Kiro wirująca wodna trąba zygazakując po powierzchni jeziora uderza w burtę kamiennej barki theran, wzbudzając popłoch i krzyki. Kolumna wody gwałtowanie zmieniła się w mgiełkę drobnych kropel, ale ogołociła rufę z chwytających pędów magicznej trzciny i oderwała spore kawały kamiennej bariery chroniącej tył okrętu. 
 + 
 +To spowodowało błyskawiczny przechył barki. Dziób zanurkował pod wodę, a rufa wystrzeliła pod kątem 40 stopni ponad linię wody. Kiro z zacięciem posyłał kolejne wodne trąby, skutecznie niszcząc fragmenty kamienne poszycia okrętu, który nie mógł się uwolnić z pędów. trzciny. Gdy kolejne fragmenty kamiennej baty zaczęły spadać do wody, cała trójka dostrzegła jak na grzbiecie wielkiego gryfa ucieka z pokładu rosła, rogata postać. Wkrótce za nim pospieszyła cala gromada Dawców Imion, unoszona metalowymi skrzydłami. Kiro domyślił się obecności mistrzów żywiołów na pokładzie. Gdy kadłub rozpękł na pół, w niebo uniosły się przeraźliwe krzyki niewolników, pełne rozpaczy. Po kilku chwilach dwie części baty, wzbijając fontanny wody, pogrążyły się w zimnej toni czarnego jeziora. Krzyki niewolników momentalnie ucichły, zapadła przeraźliwa ciemność.  
 + 
 +Fale na jeziorze uspokoiły się dopiero po dwóch minutach. Dhali jeszcze chwilę obserwował otoczenie dryfującej barki astralnym wzrokiem. Therane definitywnie wynieśli się na brzeg. Zagrożenie chyba minęło, nie było śladu duchów wody przyzwanych przez magów z Triumfa. Nie wypłynął również nikt z niewolników wiosłujących na kamiennym statku, którym Drak i magowie przybyli nad jezioro. Zapewne byli przykuci do swych ławek i utonęli w kilka chwil po tym, jak roztrzaskana zaklęciem Kiro bata zaryła się w gęstym mule jeziora Ban. "Podpłyńmy bliżej, w końcu po to tu przypłynęliśmy." - cicho wyszeptał Gort. 
 + 
 +Kamienny okręt theran dryfował na powierzchni jeziora. Wystawał dosłownie kilka centymetrów ponad linię spokojnej wody. Obrócony do góry dnem. Dostrzegli w oddali łódź, z latarnią na dziobie zbliżającą się w ich kierunku. Kiro rozglądał się, by zidentyfikować miejsce, w którym się znajdowali. Szukał swojej magicznej sieci, chciał ją definitywnie rozproszyć, by nie tkwiła jego magiczna struktura w toni jeziora dłużej niżby sobie życzył. Nie miał humoru. Zaczynało do niego docierać, że przepędzając theran, w ferworze walki, zupełnie zapomniał o niewinnych Dawcach Imion, którzy byli uwięzieni na kamiennym statku... 
 + 
 +**20 Rua (kwietnia) 1509 TH, poranek w Czerwonym Grzebieniu, Wyspa Trzcin ** 
 + 
 +Spali do południa. Do portu dotarli przed świtem. Snek Brink zaczepił kotwicę na jednym końcu kamiennej barki i rozwinął skośny, duży żagiel. Trójka przyjaciół leżała na pokładzie, oddychając ciężko i wpatrując się w gwiazdy. Od wschodu niebo bladło, zwiastując poranek. Snek prawie się nie odzywał. Zresztą oni również nie mieli ochoty na rozmowę. To była dziwna i trudna noc... Wpłynęli do portu wojennego i zeszli na brzeg. Dryfujący statek theran zacumował wewnętrz refselenika, ale dalej od portu, wzbudzając zainteresowanie marynarzy, którzy o tej porze byli na służbie.  
 + 
 +Przed południem zbudziła ich obsługa karczmy, ktoś pilnie ich poszukiwał. Gort ziewając ubrał się i wsunął mocne, krasnoludzkie buty. Otworzył drzwi i wyszedł na korytarz. Przed nim stał chudy oficer. T'skrang miał na długiej głowie kapelusz z szerokim rondem. Granatowy mundur opinał go dość mocno, a do szerokiego pasa miał przytroczony całkiem pokaźny rapier. Schwycił kapelusz i skłonił się zamiatając nim podłogę: "Snek Brink, zwiadowca drugiego korpusu! Jak mniemam pan Gort Neumani! I jak mniemam jego towarzysze! A wydawało mi się, że byliśmy umówieni wczoraj! I dostojnych panów wczoraj nie mogłem zastać na umówionym miejscu... Mimo to dzisiejszego ranka, wzburzony waszą nieobecnością wybrałem się na redę wschodniego portu i zobaczyłem kamienny statek, zacumowany wewnątrz refselenika. WEWNĄTRZ! SŁyszałem o waszych zdolnościach i mocach Kiro Długiego Włosa, ale przeprowadzić samodzielnie wielki, kamienny okręt..." - t'skran skłonił się ponownie jeszcze niżej. Gort odwrócił się w stronę pokoju z dziwną miną. "Tak, słyszałem..." - odchrząknął zaspany Kiro. "Panie Snek" - zagadnął Dhali zapinając guziki świeżej koszuli - "może zejdziemy na dół i wyjaśnimy sobie to i owo przy pełnej szklanicy i sutym śniadaniu, bo burczy nam w brzuchach. I opowiemy cóż sprawiło, że therański statek cumuje u brzegów wyspy" - teatralnie zakończył Dhali. 
  
  
  
kampania_2014/na_ryby_-_final.txt · ostatnio zmienione: 2020/09/19 21:11 przez gerion
[unknown link type]Do góry
Magus RPG