Action disabled: source

Umarł król!

Dwie sesje, z wiosny 2017: 3 marca i 7 kwietnia. Planowalem wprowadzić graczy w drugą część kampanii, skupioną wokół dramatycznych wydarzeń w Throalu. Postacie wyrobiły sobie niezbędne znajomości i sławę, więc bez problemów mogłem wrzucić ich w sam środek wydarzeń.

27 Doddul (grudzień) 1507 TH

Dhali czuł jeszcze skutki wczorajszego świętowania, jednakże w głowie cały czas mu dźwięczały słowa Murvinho. Poważnie zaczynał obawiać się o brata. Nie zjadł posiłku z rodziną, potrzebował trochę czasu dla siebie. Zirytował się gdy, ktoś ze służby głośno pukając do drzwi oznajmił że ma gościa. Murvinho tym razem nie uzywał żadnego kamuflarzu, bez zbednych ceregieli usiadł na fotelu i spojrzał na Dhalego, który leniwie rozciągnął się na swoim łożu. „Dhali zbierz swych towarzyszy. Jesteście pilnie wzywani do Komnat Królewskich. Kanclerz Whisten i Mistrz Merrox pilnie życzą sobie was widzieć…” Dhali już miał złośliwie ripostować, cały czas zagniewany o szpiegowskie insynuacje Murvinho, ale powstrzymał swój gniew. „Co się stało? Sprawy Oka, czy materii króldewskiej?” - zawiesił głos licząc na jasną odpowiedź. Agent chwilę milczał. „Sprawy królewskie. Bardzo poważne. Wybacz Dhali, nie mam plenipotencji by więcej mówić. To bardzo pilne.” Przerwał na chwilę spoglądając na kryształ świetlny oplątany skórzaną uprzężą, nieco przykurzoną i spowitą pajęczynami. „A co do brata twego, to zrozum - nic osobistego. Sprawdź po prostu i bądź czujny. Bywaj”. Wstał i szybko opuścił pokój. Dhali bez wahania podniósł się z łoża i zaczął wciągać wysokie buty.

Kiro wpatrywał się w przyjaciela. „Spróbujemy inaczej” - mówił z zapałem Gort - „Zdobędę wykaz nowych osadników w Oshane. Sprawdzimy wszystkich wietrzniaków, którzy w ciągu ostatnich czterech miesięcy wnioskowali o obywatelstwo. Mam znajomych w magistracie Oshane, więc załatwimy to szybko. Jest szansa, że wśród nich bedzie ktoś z twojego klanu. Wtedy możemy dowiedzieć się więcej o napaści Theran, być może nawet odnajdziemy pozostałych przy życiu mieszkańców Kunocha?” „Panie, Dhali Dermul przybył, prosić?” - przerwał ich dyskuje sługa. Gort uniósł brwi. „Co za pytanie, oczywiście!” Pomyślał, że musi poinstruować nową słuzbę kogo wpuszczać bez pytania. Stary Murris załatwłby to inaczej.. zamyślił się na chwilę i zatęsknił za nieżyjącym sługą. Dhali wszedł do komnaty z poważną miną.„Merrox i Whisten nas wzywają. Pilnie. Oko Throalu.”

* * *

Cisza otaczała wejście do Królewskich komnat. Na ich spotkanie wyszedł jeden oficer złotych pancerzy Throalu. Dhali okazał mu symbol Oka Throalu. Żołnierz skinął głową i odprowadził do srebrnych wrót. „Szlachetny Kaclerz i MIstrz Komnaty Rejestrów oczekują naszej wizyty. Pilnie.” - podkreslił Dhali. Kwadrans później stali przed wysokimi drzwiami, którzych strzegło dwóch brodatych wojowników.

Kanclerz wskazał im ręką krzesła ustawione dookoła długiego stołu. U jego szczytu siedział już Merrox, wspierający siwą głowę na zaciśniętej pięści. Whisten spoczął i zaczał mówić„ „Chwilę poczekajmy na Starszego Oka. J'rolle powinien juz tu być…” Nim dokończył drzwi od komnaty sie uchyliły i strażnik wpuścił siwobrodego, niewysokiego człowieka. Gort, Dhali i Kiro zdążyli już raz go poznać, gdy Yacus Byrillah próbował dokonać zamachu na Varulusa. „Jesteśmy w komplecie” - kontynuował. Mimo wieku był bardzo zywotnym krasnoludem. Mocno zbudowany, lata temu był u szczytu sławy sporotwej gwiazdy. Niepokonany w ringu. Zaskarbił sobie względy królewskie, a dla księcia Nedena był jednym z mentorów i wychowawców. Potem zrobił polityczną karierą stając na czele królewskiej kancelarii. Dhali próbował domyśleć się przyczyn spotkania analizując twarz kanclerza. „Dwie noce temu, nasz ukochany król, Varulus_III został zdradziecko zamordowany w swojej komnacie” - zrobił celową pauzę. Wieść sparaliżowała ich na chwilę. Varulus był dla nich kimś oczywistym. Symbolem stałości władzy i potęgi Throalu. Kimś kto w ich mniemaniu trwał wiecznie i zawsze stał na czele królestwa. Kiro przez moment pomyślał o swojej wiosce, spustoszonej przez Theran i pozbawionej przywódcy. Pożałował losu krasnoludów, od teraz bez ojca. Dhalego zamurowało. Świadom polityki rodów, i zagrożenia ze strony Thery, usiłował pozbierać myśli i jednocześnie uwzględnić możliwe następstwa śmierci wielkiego krasnoluda. Gort był blady. Wściekłość i rozpacz nie pozwalała mu mówić. Tyle szans i nadziei, tyle wiary i poczucia dumy, i nagle to wszystko zostało skalane przez jakiegoś zamachowca?! Któż się ośmielił? Jak?! Setki pytań cisnęły mu sie na usta, jednakże nie wyrzekł ani słowa.

„Rozumiem wasz żal i zdumienie” -Merrox wtrącił zmęczonym głosem. „Samemu trudno mi się pogodzić i oswoić z myślą, że straciliśmy władcę i przyjaciela. Nie wiemy kto zabił króla, ani jak to mógł uczynić. Sposób wskazuje na Theran” „Wiedziałem!” - przerwał gwałtownie Gort. „Brakuje nam jasnych dowodów. Ciało króla odkryła jego małżonka Dollas. W królewskiej sypialni. Ciało było okrutnie potraktowane, wręcz zbeszczeszczone. Ktoś lub coś w magiczny sposób dokonało sekcji na królu, zapewne jeszcze gdy żył. Jego okaleczone ciało zostało ułożne w przerotny, okrutny sposób. Jego narządy wewnętrzne wyjęto i ułożono w pewien wzór dookoła martwego ciała. W komnacie było mnóstwo krwi i żadnych śladów zabójcy!” - relacjonował Merrox. J'rolle się odezwał - „Gdy lata temu ratowaliśmy księcia Nedena z łap Mordoma, therańskiego Ksenomanty, jego ciało zostało podobnież okaleczone, choć pozostawało przy życiu, karmione esencjami magicznymi ze stworów z koszmarów. Tylko moce Górskiego Cienia uratowały wówczas księcia. Jednakże sposób i magiczne metody ewidentnie są podobne i wskazują na Therę.

„Władca chorował od wielu miesięcy, to prawda” - kontynuował Merrox. „Nie jestem jednak pewien czy jakakolwiek choroba dokonałaby takiego spustoszenia. To ewidentnie dzieło myslącego mordercy. Przyznaję, ukrywaliśmy chorobę króla przed ludem Throalu, wierząc że któryś z licznych medyków sprowadzanych na dwór, sprawi, że król odzyska siły. Niestety, tak się nie stało.” Dhali przerwał - „Mistrzu, czy dysponujemy jakąkolwiek poszlaką, śladami? Mógłbym obejrzeć królewskie komnaty i zbadać je ewentualnie?” Merrox potrząsnął głową - „Ajmar i jego Czarodzieje badają cały czas komnatę, jeśli tylko dostanę jego raport, kopię przekażę również wam. Przybądźcie jutro na spotkanie operacyjne, musimy podjąć decyzję, kto i czym będzie się zajmował.” - głos Merroxa nabrał siły. Dhali jednak nie ustępował. „Moglibyśmy dostać listę osób, które owego dnia, i wczesniej również, miały dostęp do królewskiej osoby?” Merrox skinął twierdząco głową - „Tak, taką listę jutro otrzymacie. Wszyscy lokaje, podczaszy, kucharze i cała królewska służba zostali przesłuchani i przebadani magicznie. Nie znaleźliśmy żadnych poszlak, ale listę otrzymacie.” Dhali uniósł się na krześle - „A medycy? Ja bym podejrzewal ich również! Byli sprawdzeni?” Wtrącił się kanclerz - „Owszem, każdy z medyków, którzy mieli dostęp do władcy, został wybadany wcześniej pod względem swej wiedzy i rekomendacji społeczności z których pochodził. Mędrzec Volerian, ork z Oshane był jednym z nich. Nadal przebywa w królestwie i dziś zostanie przesłuchany. Niestety czwórka pozostałych jest nieuchwytna. Karbangar Wysoki, troll z Jerris zapewne przebywa w swoim miescie. Jada z Urupy - nie możemy jej zlokalizować, podobnie jak Rigdara z Travaru i elfa Melenkara Taldgara ze społeczności elfów z Wielkiego Targu.” Gort przerwał ten wywód - „A moglibyśmy otrzymać dostęp do zapisków o Rebelii Smierci i szczegóły sekcji na księciu Nedenie?” - zapytał. „Prawda!” - wtrącił się Dhali. „Wybacz, Merroxie smiałość, ale czy moglibyśmy dostać choćby szkic, z momentu znalezienia zwłok króla? W jakiej pozycji ułożono ciało, gdzie spoczywały narządy Varulusa?” Merrox i Whisten spojrzeli dziwnie na Zwiadowcę, potem na siebie. „Porozmawiamy z Ajmarem panie Dermul, zobaczę co da się zrobić” - chłodno odparł Whisten.

„Jutro ogłosimy tę smutną wieść narodowi Throalu. Przybądźcie do Królewskiego Audytorium, książe ogłosi 8 dni żałoby. Potem nastąpi koronacja.” - zakończył rozmowę Merrox. „Zapewne pojawią się plotki i różne, wydumane opowieści.” - dodał na odchodne kanclerz. „Musimy zrobić wszystko by znaleźć dowody obciążające Therę. To utnie wszelkie domniemania i skieruje słuszny gniew obywateli we właściwą stronę.”

* * *

28 grudnia (Doddul) 1507 TH

Gort siedział w swej komnacie wpatrzony w szkatułkę. Roczny udział z zysków… ponad 850 złotych, throalskich brazów. Oficjalne przybycie skarbnika Domu Neumanii i uroczystość przy kolacji trochę go wprawiła w zakłopotanie. Ale już nocna rozmowa z ojcem o tym jak i gdzie rozwinąć potencjał klanu była dla niego inspirująca. Trudne czasy, rozmyślał Gort. Umarł król, wróg u bram, żle to wróży wszelkim interesom. Ruszył się w końcu, by odwiedzić magiczne Emporium Bucyfała na Wielkim Bazarze i zakupić dwa amulety krwi. Przeczuwał, że będą mu szczególnie potrzebne…

* * *

Arket rozsiadł się wygodnie w fotelu i wyciągnął obolałe nogi. Wreszcie w domu - pomyślał. Osatnie dwa tygodnie spędził włócząc się po podziemnych miastach Throalu i szukając nauczyciela. W końcu mu się udało. W Ystane w dzielnicy kupieckiej, niedaleko pałacu namiestnika była skromna karczma, gdzie serwowano najlepsze żeberka wołowe jakie w życiu jadł. Tam też spotkał chudego elfa, Defrenide. Intuicja go nie myliła - kolega po fachu. Defrenide wyglądał na dziwaka na pierwszy rzut oka, ale który adept tak nie wygląda? Siedzał samotnie przy stoliku, i z niechęcia spoglądał na każdego, kto nieopatrzni zbliżał się do jego miejsca lub łakomie spojrzał na dwa puste krzesła zawalone torbami i sprzętem adepta. Arket przypadkiem zasłyszał w Oshane, że po okolicy krąży Łowca Horrorów i zadaje dziwne pytania, niepokojąc throalskich obywateli. Poszedł więc tym tropem i dzień później odnalazł elfa w Ystane, w karczmie Wesołego Malcolma. Defrenide długo i szczegółowo wypytywał Arketa o ostatnie wydarzenia w Throalu. Gdy ten poprosił go o rytuał awansu, elf milczał jakiś czas, a potem zażądał jakichś dowodów eksterminacji Horrora. Z namaszczeniem badał ścięgna stwora z Shogotham, które Arket wypreparował z martwego bydlaka. W końcu się zgodził. I w ten sposób Arket trafił wreszcie do domu. Wstał by zaparzyć sobie kawy i wtedy usłyszał dzwony i kołatki na ulicy. I okrzyki: „Umarł król! Niech żyje król!, Umarł król! Niech żyje król!”. Zamarł zastanawiając się przez moment, czy aby się nie przesłyszał? Odstawił kubek i uchylił drzwi na throalski korytarz…

* * *

Spotkali się u wejścia z Wielkiego Bazaru do Korytarzy Thandosa. Gort pomacał czy w płóciennej torbie nadal znajdują się dwa, kupione przed chwilą amulety. Tłum był nadzwyczajny, i z całą pewnością początkujący adepci ścieżki Złodzieja mogli dziś liczyć na łatwe łupy. Szli wolno na spotkanie do królewskich komnat. Kiro opowiadał o swej wizycie w IX Olzimie Garlen w Korytarzach Bazrata, gdzie spotkał znajomych głosicieli Lidię i Ontara. Nadal próbował wszelkimi metodami zdobyć wieści o swej rodzinie i krewniakach z Kunocha. Obaj jego towarzysze byli ciągle pod wrażeniem wyścigu z bandą Śmiechowych Furiatów, trójką wariackich i niebezpiecznych wietrzniaków, którzy rezydowali w Nefrytowym Płatku. Vurkush, Matlom i Pertish zrobili na nich naprawdę spore wrażenie, a Dhali był zachwycony ich anarchistycznym podejściem do życia w Throalu. Przeciwnie do Gorta, który ledwo hamował wściekłość. „Kiro, jutro powinienem mieć wykaz wietrzniackich przybyszów w Oshane z ostatnich kilkiu tygodni. Kilkanaście srebrników powinno załatwić sprawę.” - Gort usmiechnął się do maga. „Poza tym zamówiłem w Wielkiej Bibliotece coś do poczytania o starozytnych galeonach, w końcu dobrze jest wiedzieć co tak naprawdę ocaliliśmy dla naszego królestwa, nie?”.

Dhali z trudem przedzierał się przez poruszone tłumy throalczyków, którzy dziś porzucili pracę i normalne zajęcia i chyba wszyscy opuścili swe domostwa, dyskutując na ulicach i otwarcie opłakując władcę. W niektórych miejscach, zwłaszcza przy większych placach panowała prawdziwa histeria. Śpiewano patriotyczne pieśni, część krasnoludów, zwłaszcza starszego pokolenia, sławiła wiele czynów Varulusa, które dobrze wbiły się im w pamięć. To był uciążliwy i trudny pochód. Kilka godzin im minęło na dotarciu do Królewskiego audytorium. Nie mieli szans, by przepchnąć się bliżej, więc bezczelnie użyli magii Kiro, i wzlecieli prawie pod samą scenę, wywołując okrzyki oburzenia, że „magii w tym miejscu powinno się zabronić!”

Księcia zapowiedział Tholon. Nim Neden wyszedł na scenę, Wishten i Merrox długo uspokajali zebraną w audytorium szlachtę. Sala rozdziliła się dość sprawiedliwie. Po lewej stronie zasiedli Ueraveni, z Selendą na czele, otoczeni przywódcami konserwatywnych Domów Kupieckich. Prawą stronę zajęli stronnicy królewskiej rodziny i Domów postępowych, popierających ród Avalus. I jedni i drudzy patrzyli na siebie z niechecią. W pierwsyzch rzędach sali można było dostrzec ambasadorów z Krwawej Puszczy, Travaru i Urupy, a także przedstawicieli innych, wielkich miast Barsawii. Tłum ucichł jak tylko Neden wstąpił na mównicę. Książe dobitnie oznajmił, że Varulus zosał zamordowany magicznymi metodami, że podejrzanych nie ujęto, a wszystkie przesłanki wskazują na największego wroga Throalu - na Therę!. Selenda wstała i przerwała księciu pytając jak to możliwe, skoro Varulusa otaczała straż w dzień i w nocy! Nie zdążyła dokończyć, a okrzyki „hańba!” i „zamilkknij stara jędzo!” odezwały się z prawej strony sali. Neden kontynuował usiłując zagłuszyć wzmagający się hałas w audytorium. To prawda, że ojciec zmagał się z ciężką chorobą i ukrywał to przed ludem. Ale różni uzdrowiciele, którzy odwiedzali Varulusa byli bezradni. Śmierć Varulsa bez wątpienia była okrutnym mordem i nie spocznę, póki nie znajdę zabójców i własnoręcznie ich ukarzę. Tłum zaczął krzyczeć „Chwała Varulusowi”, lecz z części zajętej przez konserwatystów poleciały owoce, buty a nawet laski co bardziej krewkich staruszków. Wkrótce audytorium oszalało i polityczni przeciwnicy zaczęli się wzajemnie okładać. Wishten musiał użyć gwardii królewskiej by rozdzielać walczących a i tak nie obyło się bez guzów, wybitych zębów i połamanych żeber.

Godzinę później, Kiro, Dhali i Gort siedzieli w tej samej sali co wczoraj, ale w znacznie większym gronie. Przy długim stole, poza Merroxem, Tholonem, J'rollem i Wishtenem, siedzieli wszyscy dowódcy armii throalskiej, książe Neden, pięcioro nieznanych im krasnoludów, elfka, wietrzniaczka i wysoka kobieta o południowych rysach. Książe zagaił rozmowę, przedstawiając wszystkich. W ten sposób dowiedzieli się, że wielorasowe towarzystwo to Drużyna Zerby, a elfka to sama Zerba Nieugięta, Łuczniczka VII Kręgu. Czworo krasnoludów (piąty należał do grupy Zerby), to Niezwykli Łgarze, drużyna adeptów pod wodzą Pranatha, Wojownika VIII Kręgu. Generał Foellerian i admirała Ilmorian już znali. Książę rozdzilił zadania. Grupa Zerby miała się zająć badaniem i tropieniem magicznych śladów, jakie adepci Czarodzieja pod przewodnictwem Ajmara ZAchwycającego, zdołali zebrać w komnatach królewskich. Krasnoludom przypadło inne zadanie - wewnętrzne śledztwo w Throalu. Cała czwórka była rodowitymi throalczykami, więc nadawała się znakomicie. Otrzymali długi spis wszystkich nazwisk osób, które w ostatnich dniach miały kontakt z królem. Osobnym dokumentem była ewidencja medyczna i wykaz uzdrowicieli pracujących z Varulusem. W końcu Tholon zwrócił się do Gorta. „Dla was mamy równie trudne, a kto wie czy nie najtrudniejsze zadanie. Byliście wśród Theran, znacie ich język i zwyczaje, weszliście i opuściliście bez uszczerbku therańskiego behemota. Znacie zwyczaje naszego największego wroga…” Książe mu przerwał „Najlepiej się nadacie by wyśledzić therańskie knowania w Wielkim Targu. Tam z całą pewnością jest jakieś gniazdo żmij. Szukajcie, węszcie, pod każdym kamieniem i na kazdym rogu. Wierzę, że za tym mordem stoi Thera, a nie ważyliby się umieszczać agentów tutaj, w naszym królestwie. Za to Wielki Targ stoi otworem przed każdym, a Gliniak nie dba o prawa i mieszkańców, zresztą ledwo panuje nad tym chaosem. Znajdzcie mi coś, a sowicie was nagrodzę!”. Na odchodne, Tholon wręczył im kopie dokumentów jakie otrzymały pozostałe grupy. I dodał coś jeszcze. „Trzeba znaleźć dowody, że to Thera zabiła Varulusa.” - znacząco sporzał na adeptów. „To utnie wszelkie plotki, jakie podli konserwatyści rozsiewają oczerniając księcia. Tajemna choroba króla sprzyja naiwnej wierze, że ksiaże mógł podnieść rękę na swego ojca. Za 8 dni jest koronacja, dobrze by było mieć już coś w garści”.

Po krótkiej naradzie, już daleko od królewskich komnat, Kiro i Dhali odeszli w stronę bram królestwa a Gort, z dokumentami pod pachą udał się do Wielkiej Biblioteki. Do późnej nocy siedział nad otwartymi księgami. Notował wszystko co uznał za wazne z „Zapisków historycznych o potędze militarnej Varulusa I”. Trochę informacji o Chwale throalu - okręcie, który ocalili, odnalazł w „Legendach o wyprawie scytyjskiej”, natomiast techniczne szczegóły w rozprawie „Marriv Mądry, ojciec - konstruktor” całkowicie go znużyły.

29 grudnia (Doddul) 1507 TH

Rankiem spotkali się u Dhalego. Kiro wczytywał się w listę 27 wietrzniackich imion, jakie Gort otrzymał z Oshane, nie znalazł tam jednak nic znajomego. Krasnolud starał się pocieszać przyjaciela, lecz Kiro skierował rozmowę na inny temat. „W zasadzie to jak zabierzemy się do sprawy Theran w Wielkim Targu i ich ewentualnego udziału w morderstwie?” - zapytał. „Dhali masz wejścia w Oku Throalu, zapytaj czy mają namierzonych jakichś agentów i czy możemy ich zacząć rozpracowywać?” - podsunął Gort. „W zasadzie to Tholon wyraził się tak, że mamy znaleźć dowolnego, therańskiego cwaniaka i udowodnić mu udział w zabójstwie…” - wymijająco odparł Zwiadowca. „Poza tym mam większy problem chwilowo z moim bratem, który być może wplątuje się w niezłą aferę z Theranami. Dziś ma wrócić z Darranis i na razie na tym chciałbym się skupić”. Kiro mu przerwał - „Ale jakiś plan wypadałoby obmyślić, zwłaszcza, że koronocja Nedena wkrótce.

* * *

Finwis patrzył zdumiony na brata -„To chyba jakieś nieporozumienie Dhali!? Owszem, handluję z Theranami, owszem mam dobre układy z Magnusem Oldaricem i po trzecie owszem - tak, zamierzam im sprzedawać skórzane pasy, które wykorzystują dla swych żołnierzy. Ale na Pasje, nie jestem żadnym szpiegiem, agentem czy donosicielem!” Dhali długo tłumaczył starszemu bratu zawiłości polityki i punkt widzenia Throalu. „Jesteś na liście, mój drogi. Twój zleceniodawca z całą pewnością ma konszachty z wywiadem generała Nikara, inaczej wywiad throalski nie zawracał by mi głowy.” - rzeczowo odparł Dhali. „Więc tym bardziej miej się na baczności i bądź bardzo ostrożny, cokolwiek robisz i z kimkolwiek handlujesz”. „Jestem ostrożny bracie. Poza tym te pasy - powiedzmy sobie szczerze to towar pośledniej jakości. Biorą to naprawdę hurtowo, więc cenę dałem im niską.” - zaperzył się Finwis. Dhali uśmiechnął się „Wiesz, miałbym pomysł na małą dywersję…” „Swoją drogą ten Oldaric jest tutaj, w Wielkim Targu” - wtrącil Finwis.”Jak to tutaj?” - przystanął Dhali, który miał zamiar już wychodzić. „Ano przyjechał i zatrzymał się w Białym Nietoperzu. Ma zamiar nawiązać więcej handlowych kontaków z tutejszą Radą Kupiecką…” „Dzięki bracie!” - Dhali przerwał Finwisowi i wybiegł z domu.

* * *

Kiro uważnie słuchał słów Zwiadowcy. „A więc chcesz magicznie zmienić swój wygląd i tak na bezczela iść do tego szpiega?” „Na to wygląda” - Gort nie dał odpowiedzieć Dhalemu. „Myślę, że to jest chyba jedyny sensowny pomysł. Co prawda pogoda kiepska bo leje jak z cebra, ale ubierzmy płaszcze i będziemy Dhalego ubezpieczać.” Dhali długo się zastanawiał jaką przyjąć taktykę i o czym mówić z Oldaricem.

30 grudnia (Doddul) 1507 TH

To byłaby katastrofa, gdyby nie te skradzionego przez Dhalego dokumenty. Kiro zastanawiał się nad wczorajszą akcją i działaniami przyjaciół. Nie był tak do końca pewien, czy faktycznie Magnus miał cokolwiek wspólnego z wywiadem Thery. I nie sądził, że mógłby maczać palce w zamachu na Varulusa. Wczoraj trochę zmarzł na deszczu i postanowił dziś kurować się w mieszkaniu. Zwłaszcza, że ostatni dzień roku napawał go jakoś sentymentalnymi myślami. Pukanie do drzwi przerwało mu rozmyślania. Gort wszedł lekko pochylając głowę. „Zbieraj się, wracamy do Throalu. Dhali miał rodzinną awanturę i R'ahna zniszczyła wszystkie papiery, które ten therański drań mial przy sobie. Nie lubię jak mi pada na łeb, a od dwóch dni ciągle leje. Chodźmy więc do mnie. Może dowiemy się czegoś więcej o twoich krewnych, bo nie wątpię, że schronili się w królestwie. Może odwiedzimy siostrę?” - uśmiechnął się. „I przy okazji wypytamy Abgara o nasz magiczny ekwipunek? Zostań w Throalu, rodzinnie poświętujemy sobie nowy rok, chociaż żałoba obowiązuje i Neden nie zarządzi żadnych rozrywek. Ale wypić i powspominać możemy, co?” - zachęcająco spojrzał na wietrzniaka.

2 stycznia (Strassa) 1508 TH

Dhali rozsiadł się w niezbyt wygodnym, krasnoludzkim fotelu. Rzucil na stoł stertę dokumentów. Przyjaciele chwilę patrzyli na Zwiadowcę, potem na zabrudzone, nadpalone i podarte papiery. „Co to jest?” - zapytał w końcu Gort. „To jest nasz trop, który nas doprowadzi we właściwe miejsce” - odparł Dhali pewnym siebie głosem. „Wiesz, rozmawialiśmy już o tym kilka razy. Mamy Oldarica. Może się miotać i zgłaszać protesty, że go napadają, że włamują się do karczmy i kradną dokumenty. Ale jest tu obcy. Już sam fakt, że jest Therańczykiem czyni go podejrzanym. Tholon nie mówil nam że mamy znaleźć winnego, tylko znaleźć dowody. Oldaric szpieguje. To pewne. Tylko, że nic nie znalazłeś w jego dokumentach…chyba że się mylę?” - Gort przerwał swoją przemowę. „W zasadzie to się mylisz” - triumfalnie odparł Zwiadowca. „Fakt, miałem z R'ahną różnicę zdań i w myśl źle pojętej matczynej miłości, chciała chronić Finwisa za wszelką cenę. Wczoraj mieliśmy rodzinną naradę. Przekonałem ją, że droga tędy nie wiedzie. Całe szczęście nie wszystkie dokumenty zostały zniszczone. I matka pomogła mi dojść do ładu z tym co tu mamy…” - Dhali zamilkł dla większego efektu. „Powiesz wreszcie co?” - Kiro go ponaglił. „Otóż faktycznie część tej therańskiej korespondencji, to handlowy stek bzdur. Kto kiedy i komu sprzedał co, w jakiej ilości i za ile. Jednakże w jednym z dokumentów znalazłem dziwnie długi opis towarów z jakimiś bełkotliwynim wstawkami, ktorych nie rozumiałem. Przyjrzałem się temu bliżej z pomocą matki i to było to. Raport. Język jest dziwny, bo to słowa-szyfr. Ale nic wymyślnego. Po prostu przestawione litery, które na pierwszy rzut oka wyglądają na bład pisarza. Pół dnia i z tych 3 kart udało mi się wyciągnąć wszystko. Otóż działa tu, w Wielkim Targu jakaś tajna komórka szpiegów. Ten lub ci raportują do Oldarica, nie mam wątpliwości, że Magnus jest umoczony w działalność agenturalną. Najstarszy z dokumentów wspomina o założeniu siatki szpiegowskiej, nie wymienia jednak imionm czy jakichkolwiek danych. W kolejnych dokumentach wskazuje się nazwisko Durvigius. Nie odczytałem kontekstu i nie wiem czy to zwerbowany szpieg, czy też po prostu ktoś kogo szpiedzy chcą mieć na oku. Ale nie poprzestałem na tym. Otóż mój ojciec wie kim jest ów Durvigius. To kupiec, handlarz, sprowadzający przyprawy z odległych krajów. W Wielkim Targu mieszka ze dwa-trzy lata. Ponoć ma liczną rodzinę, ponoć jest uciekinierem z jakichś dalekich zakątków. Ponoć płaci składki. Ale poszedłem jeszcze dalej i rozpytałem tu i ówdzie o Pado Durvigiusa, ojca rodziny. I zadziwiające wieści, muszę wam powiedzieć. Zbóje z ulicy nie biorą od niego haraczu od dnia, kiedy po konfrontacji Pado z oprychami Szybkiego Cienia, tych ostatnich wykończyły żywotrupy! Gadają, że Pado jest Ksenomantą i ma krąg przywołań w piwnicy. Inna plotka mówi, że Durvigius wynajmował mordercę, by zlikwidować jednego ze swoich klientow, który miał pecha zobaczyć coś więcej niż powinien. Sprawdzałem listę osob mających kontakt z władcą. Pado tam nie figuruje, co nie znaczy, że mógł się podszyć pod kogoś innego. Sam nie wiem do końca co o tym sądzić, ale gościa trzeba sprawdzić i przepytać” - zakończył swój wywód spoglądając na towarzyszy.

kampania_2014/umarl_krol.txt · ostatnio zmienione: 2017/10/08 13:45 przez gerion
[unknown link type]Do góry
Magus RPG