Wielki powrót

Zbliżał się cieplejszy miesiąc Charassa. Do Kaeru zawitała piątka wysłanników z Throalu. Przewodził im człowiek imieniem Rhox, adept łucznik. Towarzyszył mu bliski kompan, białowłosy czarodziej - Sivarius. Pozostała trójka krasnoludów: Ferry, Bing i Mosul pracowała na usługach Wielkiej Biblioteki Throalu, gromadząc informacje o ziemiach ciągnących się na zachód od Wielkiego Targu, aż po Głębię Leśnych Dolin.

Spędzili ponad tydzień wraz z mieszkańcami Kaeru, spisując dzieje tego miejsca i snując długie opowieści o Throalu, o budowaniu Ystaine i Bethabel, o Wielkim Targu i dobrym królu Varulusie. Sivarius uległ prośbom elfki Kerilli i zaczął uczyć ją drugokręgowych talentów i nowych czarów, zresztą niewielu adeptów oparło by się prośbom czarodziejki o przepięknych oczach.

Throalscy wysłannicy postanowili nieco zmienić plany i towarzyszyć mieszkańcom Kaeru w drodze do Huebri, pomagając przy wielkiej przeprowadzce. Już od ostatnich dni Veltom rozpoczęło się przygotowanie do wyprawy. Wszelkie użyteczne przedmioty były pakowane i gromadzone w wielkiej sali Kaeru. Młody Bern zajął się przygotowywaniem ziemnych golemów, Dajner wraz z Yasuni i Dwirnachem wzięli na siebie sprawy organizacyjne i zadbanie o bezpieczeństwo podczas drogi.

Z samego rana 2 dnia miesiąca Charassa, Kabal, wraz z Sorthem, Sine i młodym Bernem odprawili potężny rytuał zamknęcia Kaeru, tak, by nikt nigdy nie mógł już wejść do niego i zbeszcześcić prochów wszystkich tych, którzy nie doczekali Otwarcia. Wzgórze, które wznosiło się nad Kaerem zapadło się wskutek pracy żywiołaków ziemi. Za rok nie będzie w tym miejscu śladu po Kaerze…

Większość przedmiotów niosły na swych barkach ziemne golemy, Bern z kilkoma dawcami imion wyprzedził całą karawanę jadąć na ziemnej fali, by przygotować miejsce pod obozowisko. Pierwszą noc spędzili w spokoju, otoczeni wysokim, kolczastym żywopłotem.

Drugiego dnia, około południa Yarl idący daleko na przedzie karawany natrafił na ślady sporej grupy jeźdzców. Zaczęto obawiać się, że mogą to być orkowi nomadzi, być może członkowie klanu Krwawych Włóczni, rozgromionych w bitwie z trollami. Na zwiady wysłano Dwirnacha, który dzięki magii Sortha wzniósł się w niebo i z góry śledził kolumnę jeźdźców. Podejrzenia Yarla się sprawdziły. Byli to nomadzi, lecz nie z klanu Krawych Włóczni. Co gorsza, zdążali w kierunku Kaeru i z wielkim prawdopodobieństwem natrafili by na ślady karawany.

Gdy Dwirnach wrócił ze złymi wieściami, adepci obyli szybką naradę. Zdecydowano się iść aż do zmierzchu i przygotować na ewentualny atak nomadów. Niestety orkowie nie dali tak wiele czasu karawanie. Grubo przed zmierzchem pierwsi jeźdźcy pojawili się na północnym horyzoncie. Wszyscy adepci skupili się w końcu karawany by stawić czoła ewentualnemu atakowi… Jeźdźców było znacznie więcej niż sądził Dwirnach, wyglądało, że grupa liczy blisko 400 nomadów.

Złe przeczucia Yarla spełniły się. Nomadzi, widząc obładowaną i słabo chronioną grupę, zaatakowali bez wahania. Gdyby nie magia mistrzów żywiołów, to pewnie doszło by do wielkich strat wśród mieszkańców Kaeru. Tymczasem to ponad połowa orków legła, nim dosięgła grupy adeptów. Reszta przerażona potężną magią rozpierzchła się, ścigana przez Dajnera, Dwirnacha i Yasuniego. Także Rhox zrzucił z siodła kilku orków swymi celnymi strzałami. Na pobojowisku pozostał tylko Rhox i Sivarius, poszukując co bardziej cennych przedmiotów, wśród martwych, czy też nieprzytomnych przeciwników. Reszta adeptów odeszła wraz z karawaną.

kampania/wielki_powrot.txt · ostatnio zmienione: 2012/06/12 16:15 przez gerion
[unknown link type]Do góry
Magus RPG